wtorek, 18 października 2011

Szminki Rimmel Hydra Renew


Podczas jednych z moich „dni zakupowych” zatrzymałam się jak zwykle w Superpharm. Miałam kupić kilka brakujących rzeczy, ale przy okazji nie odmówiłam sobie przyjemności oglądania innych dostępnych kosmetyków. Na stoisku Rimmel’a  moją uwagę przyciągnęły szminki HYDRA RENEW. 
Kolor „nude” już jakiś czas temu stał się niesamowicie modny, a ja nigdy nie miałam szminki w takim odcieniu, zaczęłam swoje poszukiwania.   
Oto co wybrałam:
 Rimmel Hydra Renew, kolor: Nude Delight (700)
Na następnych zakupach zdecydowałam się kupić kolejną, tym razem wybrałam kolor różowy.
Szminka zawiera kolagen i witaminy. Jej zadaniem jest nie tylko nadanie koloru ustom, ale także ich nawilżenie (na pewno przyda się zimą). Fajna kremowa konsystencja, łatwo rozprowadza się na ustach i ślicznie pachnie! Jej trwałość może nie powala, ale jest zadowalająca, a usta są nawilżone.


Rimmel Hydra Renew, kolor: Vintage Pink (180)
Zastanawiałam się także nad kolorem „Latino”, ale zawierał on srebrne brokatowe drobinki, których nienawidzę, bo zawsze lądują nie tam, gdzie trzeba (obierają sobie szerszy cel – całą twarz). 
Zastanawiam się nad kupnem kolejnej z tej serii…




czwartek, 13 października 2011

JOHN FRIEDA: Root Awakening


Słyszałam wiele dobrych opinii na temat tego szamponu, ale miałam problem z jego kupnem. Wydaje mi się, iż nie jest on jeszcze dostępny w Polsce, ale można go „dorwać” np. na Allegro, cena 30-40zł.
Produkt zawiera naturalny eukaliptus, a po użyciu go włosy mają być mocniejsze, bardziej błyszczące i 3 x zdrowsze.
Ponieważ te wakacje spędziłam za granicą, udało mi się go w końcu namierzyć (koszt ok. 8 € za 250ml), a z radości kupiłam także odżywkę– cena taka sama. 


 Nie wiem, jakim cudem nabyłam szampon przeznaczony do włosów normalnych, a odżywkę do suchych. Z wrażenia nie zwróciłam na to uwagi (wolałabym wersję do włosów suchych).

Szampon i odżywkę używam już od paru tygodni i faktycznie widzę efekty. Włosy ładnie się układają są gładkie i lśniące. Wydaje mi się, że o wiele łatwiej jest je modelować podczas suszenia i mniej się puszą. Szampon jest przezroczysty, bardzo gęsty i świetnie się pieni. Według mnie, podczas mycia włosów zużywam mniejszą ilość tego szamponu, niż innych.

Z odżywką do włosów jest jeden problem. Zużywam jej dość dużą ilość, gdyż nakładam ją na całą długość włosów (celem ROOT AWAKENING jest zdrowy wygląd włosów, od cebulek po same końce). Inne odżywki używałam wyłącznie na końcówki, aby wyglądały zdrowo. Na szczęście nie używam jej po każdym myciu włosów, tylko raz w tygodniu.
Nie przepadam także za zapachem tych produktów, chociaż wielu osobom się on bardzo podoba. Faktycznie jest świeży – typowo ziołowy, czuć eukaliptus i miętę (w mięcie niestety nie gustuję). Natomiast bardzo podoba mi się opakowanie produktu, gdyż jest w wygodnych i łatwych w użyciu tubkach, a nie plastikowych butelkach, gdzie zawsze coś utkwi na dnie. Ogólnie, wrażenie jakie zrobił na mnie szampon jest bardzo dobre, poprawia kondycję włosów i z pewnością zakupię go raz jeszcze, a miętę… jakoś przeżyję.

piątek, 7 października 2011

Jak zrobić Ombre Hair?

Wczoraj dzwoniłam do mojej fryzjerki, a ponieważ nie miała czasu (zajęty grafik przez najbliższe 2 tygodnie) postanowiłam sama ufarbować włosy tą metodą. Na początku miałam trochę obaw, nie tylko o kolor, który uzyskam, ale także o kondycje moich włosów. ‘Ombre Hair’ niesamowicie niszczy końcówki włosów, których stan (niestety) i tak jest zawsze wątpliwy.
Z samego rana wybrałam się do Rossmana, aby kupić rozjaśniacz. Zwykła farba nie rozjaśni wystarczająco koloru włosów, a moje włosy są raczej ciemne.


Farba, na którą się zdecydowałam: 

 L'OREAL Excellence creme (superjasny blond naturalny): 32,99zł

Po otworzeniu kartonika w zestawie było dużo pojemniczków, końcówka z ząbkami i instrukcja.
Końcówki z ząbkami nie używałam, gdyż farbę „wgniatałam” ręcznie we włosy. Także po nałożeniu farby nie rozczesywałam włosów grzebieniem,  tylko palcami.  Chciałam uzyskać jak najbardziej naturalny/nierówny efekt. Włosy farbowałam 4 razy (tak, jak podano w załączonej instrukcji), za każdym razem na innej wysokości: coraz niżej - bliżej końcówek.


 1 farbowanie: podzieliłam włosy na 4 części i nałożyłam farbę na poszczególne pasma od połowy długości włosów. Zostawiłam na 20  min. Po tym czasie normalnie umyłam włosy i wysuszyłam, jak co dzień. Efekt nie był zadowalający, kolor włosów prawie w ogóle się nie zmienił, przybrał tylko taki różowawo-pomarańczony połysk.

2 farbowanie: zaczęłam mniej – więcej od tej samej wysokości. Tym razem farbę nałożyłam na czas 30 minut. Ponownie umyłam włosy. Efekt był – włosy przybrały kolor średni brąz. Pół sukcesu.

3 farbowanie: Farbę nałożyłam na końcówki włosów, pozostawiłam na 30min.  ->  4 farbowanie, tak samo. 

Końcowy efekt w zupełności mnie zadowala! Może nie udało mi się rozjaśnić włosów do koloru blond, ale różnica jest duża.
Końcówki włosów są bardzo zniszczone. Nałożyłam dołączoną do zestawu odżywkę na 10min. po czym dokładnie spłukałam (producent farby zaleca nałożenie odżywki na 2 min.). Po wysuszeniu włosów końcówki nasmarowałam jedwabiem. 

 

czwartek, 6 października 2011

Ja i szary kot

Długo zastanawiałam się, czy założyć własnego bloga, czy też nie…  Przez kilka lat, śledziłam blogi innych wspaniałych dziewczyn, co sprawiało mi niesamowitą przyjemność. Po długich namyśleniach i planowaniu w końcu mi się to udało (oczywiście z OGROMNĄ pomocą, bez której nie dałabym rady).

Co na blogu?

 
Znajdziecie tutaj recenzje kosmetyków (największa obsesja na punkcie pielęgnacji włosów), porady oraz  news’y ze świata mody. Z góry zaznaczam, iż nie jestem żadną profesjonalną stylistką, ani fryzjerką. Wszystkie rzeczy, które tutaj powypisuję, to wyłącznie moje osobiste opinie i doświadczenia.